niedziela, 8 czerwca 2014

Sztuczne rzęsy - podejście pierwsze

Hej Wam ;*

Jak mija weekend? :) u mnie nie jest najgorzej :) wczoraj byłam na grillu, później w parku na dniach Sosnowca i wyszalałam się z siostrą na karuzelach ;d Dzisiaj niestety muszę zostać w domu i zrobić kilka rzeczy na uczelnię :/ a pogoda jest taka piękna :(

No ale nie o tym ;) Wczoraj po raz pierwszy w życiu przykleiłam sobie kępki sztucznych rzęs i dzisiaj chciałam się z Wami podzielić moimi wrażeniami :)

Kępki rzęs, których użyłam są z firmy Donegal i kosztują ok 18zł w Naturze. Na pierwszy rzut oka wyglądają identycznie, jednak w takim zestawie otrzymujemy ich trzy rodzaje. W górnym rzędzie są kępki długie, w środkowym średnie, no i w tym dolnym - krótkie. Do opakowania dołączone jest mini opakowanie kleju. Nie zrobiłam zdjęcia kleju, ponieważ nawet nie miałam zamiaru go używać. Oglądając filmiki na temat sztucznych rzęs i z polecenia Justyny, kupiłam sobie klej do rzęs z firmy Inglot :)


Do wyboru są dwie opcje, klej czarny za ok 17-19zł, oraz przeźroczysty za 24zł. Ja wybrałam tą drugą opcję. Uważam, że jest lepsza nie tylko dla początkujących ale też zaawansowanych ;) W końcu czarny klej może być widać, a przeźroczystego - nie :) W opakowaniu znajduje się tubka z klejem o pojemności 14g.
Klej śmierdzi! Na szczęście smród szybko się ulatnia ;)
Według instrukcji dołączonej do opakowania klej powinno się nałożyć na rzęsy i po ok 30sek, jak klej troszkę stężeje, przykleić rzęsy na powieki. Broń Boże NIE WOLNO nakładać kleju bezpośrednio na powieki.
Ja jednak kleju nie nakładałam bezpośrednio na kępki, tylko wycisnęłam odrobinę na wierzch dłoni, odczekałam ok 30sek i dopiero wtedy zamaczałam w nim rzęski. Klej na początku jest koloru białego, po upływie czasu zmienia się na bezbarwny ;) na rzęsach trwało to szybciej niż na ręce;p
Rzęsy przykleiłam do wytuszowanych już rzęs. Moje oczy przed ich aplikacją wyglądały tak:


Aplikacja rzęs trudna nie jest, zwłaszcza jeśli chodzi o prawe oko :P Kępki ostrożnie wyciągałam z opakowania pęsetą, następnie kładłam ją na wierzchu dłoni, że móc ją lepiej złapać. Gdy już ją odpowiednio trzymałam, zanurzyłam jej końcówkę w kleju, tak by znalazła się na niej jego odrobina, a potem ostrożnie przykleiłam w zewnętrznym kąciku, tuż nad linią rzęs, jeśli było ok to dociskałam ją lekko. Jeśli przyczepiłam za wysoko to bez problemu ją odczepiłam, dołożyłam troszkę kleju i przyklejałam jeszcze raz.
Jeśli chodzi o lewe oko to tu już się pojawiły trochę schody. Jestem praworęczna... i gdy chciałam je przeczepić to sobie zasłaniałam oko ręką i musiałam troszkę pokombinować jak tu złapać żeby było ok. Po dłuższej chwili w końcu sobie poradziłam i jakoś je tam umocowałam ;)
W zewnętrznych kącikach przykleiłam po 3 kępki średnie, i bliżej środka oka po jednej kępce krótkich.
Generalnie z efektu byłam zadowolona. Rzęsy wyglądały bardzo naturalnie! Zagęściły mi moje rzęsy. Ten kto nie wiedział, że je mam, to nawet nie zauważył ;) Moja siostra przyglądała mi się 5 min [!] i nie wiedziała o co mi chodzi jak zapytałam czy coś zauważyła ;) Dopiero gdy jej powiedziałam i przyjrzała się z bardzo bliska to stwierdziła, że faktycznie są jakby trochę dłuższe :)
I o taki efekt mi właśnie chodziło, żeby były gęściejsze i ciut dłuższe, a przede wszystkim, żeby się to nie rzucało za bardzo w oczy :)
Tak wyglądały moje oczy po przyklejeniu kępek:

Jeśli chodzi o trwałość to rzęsy od momentu przyklejenia trzymały się aż do wieczora, do momentu gdy je ściągałam :) Czyli od ok 13 do ok północy :) Pewnie trzymały by się dłużej gdyby była taka potrzeba, no ale w końcu trzeba było zmyć makijaż i iść spać:P
Ze ściągnięciem ich nie było żadnych problemów! Do tego celu znowu posłużyłam się pęsetą. Złapałam je nią za końce i DELIKATNIE [! nic na siłę !] ciągnęłam je, lekko poruszając na boki. Rzęski odchodziły bez problemu, nic nie bolało ;) Oczyściłam je ostrożnie z kleju [niestety jedna mi się podczas tej czynności rozwaliła, no ale trudno] i odłożyłam do pudełeczka. Dzięki temu będę mogła ich użyć ponownie :)
A no i zapomniałabym :P Klej nie podrażnił mi oczu!

Plusy:
- są wygodne w noszeniu ! [nie czuć ich w ogóle, a momentami nawet zapominałam, że je mam]
- są trwałe i nie odpadają
- zagęszczają naturalne rzęsy
- wyglądają bardzo naturalnie!
- bezproblemowo się je zdejmuje
- można je wykorzystać kilka razy
- bezbarwny klej dzięki czemu nie widać go na rzęsach
- konsystencja kleju taka jakby żelowa ;p bez problemu zdjęłam go z ręki [zrobił się taki glutek;p] oraz z rzęs po ich zdjęciu
- klej nie podrażnia oczu !
- nieprzyjemny zapach kleju szybko się ulatnia

Minusy:
BRAK !

I dla porównania przed i po :) :


Jak widzicie różnica jest niewielka, ale jednak jest :)

A efekt końcowy wyglądał tak, gdyż zdecydowałam się jeszcze na kolor na linii wodnej:P

Podsumowując, sztuczne rzęsy to fajna sprawa jeśli mamy jakieś ważniejsze wyjście, imprezę, i chcemy ładnie podkreślić nasze rzęsy, a nie chcemy ich przedłużać u kosmetyczki ;) Nadają się też do noszenia na codzień, jednak wtedy lepiej jest przykleić całe rzęsy, a nie kępki, gdyż kępki zajmują nam więcej czasu [chociaż całych jeszcze nie przyklejałam, no ale to logiczne, że przyklejanie pojedyńczych kępek jest bardziej czasochłonne].

A Wy co o tym sądzicie? ;) Podoba Wam się efekt końcowy?;>

Miłego dnia ;*
Patuuem.

8 komentarzy:

  1. Ja nie używałam jeszcze sztucznych rzęs,ale może wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczy wyglądają znacznie lepiej:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz, przypadkiem usunęłam :/
      jak nabiorę wprawy to się może pokuszę na całe :D

      Usuń
  4. Hmm, nigdy nie używałam sztucznych rzęs, bo uważałam, że ich nie potrzebuję ;-) Efekt jest delikatny, ale widoczny. Ładnie ;-) Podoba mi się efekt

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak uważałam aż nagle mi się ubzdurało, że na wesele sobie przykleje kępki i efekt mi się podoba... :P aż se nawet pomyślałam jak ja mogłam nigdy wcześniej ich nie stosować ;d

      Usuń

Dziękuję za każdą pozostawioną w komentarzu opinię :) Zarówno za te pozytywne jak i negatywne ;) Wszystkie są dla mnie motywacją :)